ZRÓB TO SAM

“Rękodzieło jest dla każdego!” – rozmowa z Agatą Garbowską-Karolczuk, blogerką, autorką qrkoko.pl

Potrzebujesz ok. 7 min. aby przeczytać ten wpis
“Rękodzieło jest dla każdego!” – rozmowa z Agatą Garbowską-Karolczuk, blogerką, autorką qrkoko.pl

Jej tutoriale dotyczące rękodzieła na YouTube odtworzono już ponad 6 milionów razy, a blog odwiedza tysiące osób. Co sprawia, że sztuka tworzenia unikalnych przedmiotów wciąż cieszy się ogromnym zainteresowaniem? Poznajcie bliżej Agatę Garbowską-Karolczuk z qrkoko.pl!

Weronika Misiuk: Jak się narodziła Twoja pasja do rękodzieła?

Agata Garbowska-Karolczuk: Już jako dziecko szukałam ujścia dla swojej kreatywnej energii. W moim domu, ale również i szkole, rękodzieło było obecne od zawsze. Kiedy miałam około 12-13 lat postanowiłam wybrać kilka technik i uporządkować swoją wiedzę. Wcześniej działałam trochę po omacku. Można więc powiedzieć, że trochę ta pasja była od zawsze, a trochę została na chłodno wykalkulowana 🙂 W czasach, kiedy zakładałam pierwszego bloga (jeszcze pod inną nazwą!) już było gęsto od tych poświęconych modzie (kiedyś mówiło się na nie „szafiarki”) i postanowiłam zacząć gdzieś, gdzie jest luźniej. Moda idzie w parze z rękodziełem, więc daleko nie uciekłam.

Pamiętasz swoją pierwszą rzecz, którą stworzyłaś samodzielnie, albo masz taką, którą darzysz szczególnym sentymentem?

Pomijając wszystkie projekty, które robiłam do szkoły, to pierwszą taką rzeczą rękodzielniczą jest zielona żabka w różowej czapce. Technicznie była dość okropnie wykonana, ale to pierwsza maskotka amigurumi (szydełkowana), jaką zrobiłam. Podarowałam ją mojemu chłopakowi. Obecnie żabka jest znów u mnie, ponieważ tamten chłopak stał się moim mężem 🙂

Zajmujesz się rękodziełem od ponad 15 lat. Jak wyglądała ta branża z początku Twojej działalności, a jak wygląda dziś? Czy zauważasz jakieś różnice na przestrzeni tych kilkunastu lat?

Kilkanaście lat temu, kiedy media traktowały blogerów jako “ciekawostkę przyrodniczą”, a słowo „influencer” jeszcze nie istniało, blogi rękodzielnicze osiągały zasięgi, których dzisiaj można tylko pozazdrościć (sama zazdroszczę!). Jednak społeczność była niewielka, bardzo ścisła i dostanie się do „tamtych” było niesamowicie trudne. Z bólem przyznaję, że było toksycznie. Można było się zgodzić z tym, co mówią matrony technik lub wylecieć (sama wyleciałam i zostałam zablokowana, do tej pory część osób ma czkawkę, kiedy mnie widzi ;)). 

Obecnie jest dużo lepiej! Branża jest wyspecjalizowana, przyjazna, pozytywnie nastawiona do nowych osób. Z blogów powstały biznesy, kiedyś nieznane nazwiska widuję w reklamach w telewizji, mijam plakaty ich książek czy świętuję z nimi kolejne sukcesy. Różnica jest taka, że poprzednia elita się wypaliła i pożarła nawzajem. Nowe osoby i te, które przetrwały to złote dusze, które nie tylko chętnie dzielą się swoją wiedzą, ale wspierają nawzajem. Teraz nawet kiedy trafiam na jakąś dyskusję między rękodzielnikami, to często jest na tak wysokim poziomie, że prawie nie czuć, że ktoś się kłóci 🙂

Na swoich kanałach social media pokazujesz, jak szydełkować, tworzyć biżuterię, maskotki czy inne kreatywne dodatki, np. do aranżacji wnętrz. Skąd czerpiesz inspiracje do swoich prac?

Źródeł jest kilka. Monitoruję trendy na rynkach zagranicznych, by wcześniej wyłapać potencjalne zainteresowanie u nas. Do tego sezonowość wypełnia mi szczelnie grafik prac (święta, wakacje itp.). Nie ignoruję mody, popkultury (w tym branży muzycznej!) i chętnie zaglądam do innych technik, lubię też zerkać do gazet i np. na blogi poświęcone wnętrzom. Oczywiście często pytam też swoich widzów, co chcą zobaczyć. Kilka kursów powstało po ich sugestiach!

Czy jest jeszcze jakaś forma rękodzieła, z którą do tej pory nie miałaś styczności,  a której chciałabyś spróbować?

Oczywiście! Jest ich kilka 🙂 Zazwyczaj jednak brakuje mi na to miejsca, bo wzdycham do technik, które wymagają ciężkiego sprzętu: metaloplastyki, garncarstwa czy pracy ze szkłem. Na oku ostatnio mam miniatury, więc może to będzie mój kolejny krok. Muszę też podszkolić się w rysunku, aby móc ruszyć z projektem, o którym myślę od dłuższego czasu 🙂

Czy rękodzieło jest dla każdego? Czy wystarczy systematyczność i praca, a może jednak trzeba mieć w sobie duże pokłady kreatywności i tzw. zmysł artystyczny?

Uważam, że jest dla każdego. Niestety czasami ludzie zaczynają ze złą techniką i zrażają się do całej branży. Jestem w teamie systematyczności i pracy. Kreatywność się oczywiście przydaje, ale ona nie pomoże, kiedy mamy braki w podstawach. Z doświadczenia wiem, że najlepsze pomysły przychodzą mi podczas pracy. Kiedy jednak czuję blokadę twórczą, ale dłonie domagają się jakiegoś zajęcia, sięgam po gotowe wzory i filmy. Zarówno te darmowe jak i płatne (wspierajmy się w biznesie!). Więc nawet jeżeli ktoś nie uważa się za osobę kreatywną, ale chce coś robić, to jest całe morze osób, które chętnie udzieli rad i wesprze w pracy nad projektem.

W jednym ze swoich filmów na YouTube rozprawiasz się z różnymi stereotypami na temat rękodzieła i jego twórców. Które z nich denerwują Cię najbardziej?

Mówienie, że „rękodzieło jest dla starych bab”. Po pierwsze nienawidzę stygmatyzacji wiekowej czy w oparciu o płeć, z którą się ktoś utożsamia. Co jest złego w byciu osobą „starszą”? Po drugie to insynuuje, że rękodzieło jest nudne, wstydliwe, warte śmiechu. Jednak takie teksty nie pojawiają się, kiedy okazuje się, że Lady Gaga nosi kreacje Magdy Butrym (która ma w swoich kolekcjach rzeczy dziergane), BlackPink w teledysku nosi dziergane kostiumy od Shop Fluffy (polecam: Ice Cream ft. Selena Gomez), a cardigan, który nosił Harry Styles, jest w milionach odwzorowywany na TikToku (#harrystylescardigan ma obecnie ponad 79 milionów wyświetleń tylko w tej aplikacji).

Fot. materiały własne qrkoko.pl

Od jakiegoś czasu można zauważyć modę na produkty handmade. Skąd według Ciebie bierze się to większe zainteresowanie tego typu przedmiotami?

Wydaje mi się, że w zalewie jednorazówek, które widzimy w sklepach (tak, patrzę głównie na sieciówki!), chcemy czegoś wyjątkowego, co z nami zostanie. Sama kocham rzeczy, które dobrze mi się kojarzą: sweter, który robiła moja babcia, kubek, który dostałam od widzki, notatnik, który zrobiłam sama itp. Rękodzieło z taką bylejakością walczy (zazwyczaj, bo mamy też swoje za uszami). Zwłaszcza kiedy cena produktu w sklepie nie idzie w parze z jego jakością. Do tego takie kreatywne zajęcie nas rozwija i pomaga się wyciszyć. Same plusy!

Jakich rad mogłabyś udzielić tym, którzy chcą spróbować swoich sił w różnych formach rękodzieła?

Cierpliwości! Nie musisz od razu kupować wszystkich materiałów, jakie zobaczyć w sklepie (to rada też do mnie). Zacznij od małego projektu i nie czuj winy, jeżeli między wami nie zaiskrzy. Szydełkowanie nie jest dla ciebie? Spróbuj robótki na drutach, masz już włóczkę, wystarczy dokupić druty. Wyplatanie z muliny nie wyszło? Dorzuć igłę i wyszyj coś na ubraniu. Zamiast szyć spodnie zacznij od poszewki na poduszkę lub torby na zakupy. Nie dziergaj swetra, ale szalik. Najgorsze co możesz dla siebie zrobić, to wypalić się na samym początku, bo projekt był za trudny. 🙂

Zdjęcie główne: materiały własne qrkoko.pl

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*